poniedziałek, 20 stycznia 2014

I po urodzinach

Nawet się nie spodziewałam, że urodziny Młodego będą dla mnie tak emocjonującym przeżyciem. niby przygotowania jak do normalnego spotkania w gronie rodzinnym a jednak psychicznie po wszystkim byłam wykończona. Młody chyba też był zmęczony bo bardzo rzadko zdarza mu się zasnąć przed godziną 20.00. Na dodatek obudził się dopiero po 8 rano.
Co do samych przygotowań to na szczęście Pan Mąż wziął w piątek urlop i posprzątał całe mieszkanie. Chwała mu za to bo inaczej bym nie ogarnęła tego tak szybko i sprawnie. Moja Mama zabrała Młodego do siebie więc mogłam się skupić na gotowaniu :)

Jedyne w czym nie jestem dobra to pieczenie ciast. Dlatego tort tradycyjnie zamówiłam w cukierni. Był jak zwykle bardzo smaczny. Młody też zjadł troszkę, szczególnie nadzienie śmietankowo-malinowe przypadło mu do gustu :)


Co do samego menu, to zawsze staram się przygotowywać potrawy, które robi się szybko i przypadną do gustu każdemu. Standardowo dwie sałatki. Jedna na słodko (z ananasem i selerem) a druga na kwaśno (z ryżem, tuńczykiem i ogórkiem kiszonym). Zrobiłam też moje ulubione jajka faszerowane łososiem wędzonym. Na ciepło były pieczone piersi z kurczaka w dwóch panierkach: z sezamu oraz otrębów żytnich, podane z dwoma sosami (z ostrą pastą paprykową i z czosnkiem). Jako przekąski zrobiłam tez szpinakowe zawijańce z ciasta francuskiego oraz pieczone pieczarki z boczkiem i pieczarki wegetariańskie (zapiekane z serem lazur). Jedzenie prawie w całości zniknęło ze stołu więc chyba smakowało. Jedyne co to mój Pan Mąż zawiedziony, że prawie nic nie zostało bo on zawsze uwielbia dojadać wszystko przez kolejne dni a tu dziś do pracy nie miał co zabrać.
Pokój udekorowaliśmy balonami i serpentynami. Dzieciaczki miały zabawę jak jakaś serpentyna spadła. Oczywiście Młody nie był by sobą jakby nie spróbował jak smakuje papier. Ale to już wie, bo już parę książeczek do czytania musiałam wyrzucić z racji zjedzonych i poszarpanych rogów. Balony wisiały jeszcze wczoraj a on cały czas główkę w górę zadzierał i się cieszył.


Impreza się udała, wszyscy zadowoleni. Dzieciaki się nie pobiły ;) Oprócz Młodego była jeszcze jego kuzynka starsza o miesiąc oraz rezolutny dwulatek. Na szczęście Młody nie dał się zdeptać chodzącym dzieciakom. Ogólnie było zabawnie jak sobie wszystkie nawzajem wyrywały zabawki.
A największą furorę z prezentów zrobiły sanki. Teraz tylko czekamy na śnieg aby je wypróbować :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz