czwartek, 5 grudnia 2013

Czy Nasze dzieci potrzebują aż tyle zabawek?

Jutro Mikołajki, za chwilę Święta i prezenty pod choinką. W styczniu pierwsze urodziny Młodego. Na blogach tysiące
inspiracji co kupić dziecku w prezencie. Najbliższa rodzina i znajomi zamęczają mnie pytaniami "co kupić w prezencie". Na Mikołajki nic mu nie kupujcie, on i tak za mały żeby to zrozumieć. Na Gwiazdkę kupcie jakiegoś bodziaka czy spodenki. On tak szybko wyrasta, że nie nadążam kupować. A na urodziny to pieniążki bym prosiła. Kupimy mu coś na wiosnę, jakiś fajny rowerek.
Niestety nikt mnie nie rozumie. No jak to, nic nie kupić? Żadnego fiszer prajsa czy tym podobnej wypasionej zabawki? No nie! Moje dziecko nie potrzebuje kolejnego grająco - świecąco - hałasującego auta, pianinka, samolotu itp. On nie lubi nic co wydaje głośne dźwięki a tym bardziej jak coś miga i samo jeździ. Przez te 10, 5 miesiąca jego życia nazbierała się już niezła kolekcja grzechotek, gryzaków, pluszaków, samochodów, piłek i innego badziewia.

A co jest jego ulubioną zabawą? Młody uwielbia być w ruchu. Raczkuje po całym mieszkaniu z reguły z dwoma rzeczami. Zwykła czerwona pluszowa piłka. Można ją miętosić, gryźć, turlać, siadać na niej. Plastikowa butelka, która służy u nas do segregacji wszelkiego rodzaju foli i plastikowych opakowań. Z nią można przebiec całe mieszkanie wzdłuż i wszerz. Można popychać ją rączką i raczkować za nią. A jak trzeba odpocząć to można plastikową rączkę pogryźć.
Jak widać moje dziecko nie potrzebuje wypaśnych zabawek. Wydaje mi się, że większość rodziców wcale by połowy z tego co ma w domu nie kupiła. Ale każdy chyba próbuje nadrobić czasy swojego dzieciństwa i zrekompensować sobie, to że kiedyś nic nie było w sklepach. Pamiętam swoje zabawki: dwie szmacianki uszyte przez babcię, zając niby pluszak (był strasznie paskudny ale mój ukochany), stary garnek i łyżka drewniana służące za perkusję :) Czy byłam przez to nieszczęśliwa, że nigdy nie miałam lalki Barbie? Nie. Moje dzieciństwo było bardzo szczęśliwe. Miałam obok kochających rodziców, babcie, dziadka, wujków, ciocie, kuzynów i kuzynki. Naprawdę do szczęścia nam dzieciom wiele nie trzeba. Nie próbujmy przez nasz brak czasu i zabieganie w życiu codziennym nadrabiać wszystko drogimi prezentami. Babciu, Dziadku, Wujku, Ciociu wpadajcie troszkę częściej niż raz na jakiś czas. Nie kupujcie nic próbując wynagrodzić to, że Was na co dzień nie ma. Młody naprawdę tego nie potrzebuje. On potrzebuje miłości i poświęconego mu czasu, zabawy z Wami. Czy to takie trudne do wykonania?


P.S.
Po 1-sze to nie jest wpis sponsorowany przez Ustroniankę ;) Innej butelki po prostu nie było.
Po 2-gie jestem kiepskim fotografem, wybaczcie.

4 komentarze:

  1. Jasne, że nie potrzebują! :) A już na prawdę mam dość wpisów w stylu kupić 2-latce tablet/smartfon/inny elektorniczno-zabawkowy gadżet... Zastanawiam się czy ktoś na serio tak myśli, czy może próbuje zaszpanować kasą :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się czasem nad tym zastanawiam. Najgorsze jest to, że mam bliską koleżankę, która ma córkę starszą o dwa tygodnie od Młodego. Ile to przy każdych odwiedzinach się nasłucham, że jej Niunia ma to, tamto, siamto i pytanie a Ty Młodemu tego nie kupisz? Więc odpowiadam: nie kupię bo mu to do szczęścia niepotrzebne. Wolę te pieniądze odłożyć na coś bardziej pożytecznego dla niego niż kolejny gadżet do kolekcji.

      Usuń
  2. Moje dziecko ma dużo zabawek, a i tak najcześciej woli się bawić czymś co zabawkę nie jest. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo właśnie coś co nie jest zabawką chyba dla dziecka jest najbardziej fascynujące. Dziś np. Młody dobre pół godziny bawił się podkładką ze stołu.

      Usuń