wtorek, 10 grudnia 2013

Babski wieczór czyli Mama na wagarach

W sobotę byłam na babskim wieczorze. Pierwszy raz od nie pamiętam kiedy. Już dawno moje koleżanki namawiały mnie na takie wyjście. Długo się opierałam. Z reguły to ja usypiam Młodego. To ja mu czytam na dobranoc i śpiewam kołysanki. Miałam obawy czy Pan Tata sobie sam poradzi. W końcu doszłam do wniosku, że pora już przeciąć pępowinę. Tradycyjnie dzień wcześniej stanęłam przed szafą i stwierdziłam, że nie mam się w co ubrać. Postanowiłam, że w sobotę rano pójdę na zakupy i może uda się coś fajnego znaleźć. Oczywiście jak zwykle, kiedy przychodzi weekend, to Młody ma inne plany. Noc z piątku na sobotę minęła pod znakiem budzenia się co pół godziny. W sobotę z rana Młody znów był marudny z powodu wyżynających się ząbków. Niestety moje zaplanowane zakupy odeszły w zapomnienie. Już byłam bliska odwołania wieczornego wyjścia ale na szczęście po długiej drzemce Młody był jak nowo narodzony. Wesoły raczkował po całym mieszkaniu. Ubrałam więc stare jeansy, biały t-shirt i kolczyki własnej roboty. Na szczęście to była zwykła domówka więc tak naprawdę strój się nie liczył. Ale wiadomo, dla młodej Mamy każde wyjście jest wyjątkowe i chce się wyglądać dobrze. Na początku imprezy nie mogłam przestać myśleć o Młodym. Co chwilę dzwoniłam do Pana Męża z pytaniem czy wszystko ok, czy Młody nie marudzi. W końcu mój małżonek powiedział, żebym nie dzwoniła więcej (!) bo przeszkadzam im w burzeniu wieży z klocków. Tak więc dałam spokój chłopakom. Wieczór był naprawdę fajowy. Dziewczyny dzięki serdeczne :* Nawet nie myślałam jak bardzo mi takie wyjście było potrzebne. Fakt, że za długo to nie pobalowałam. Jednak nieprzespana wcześniejsza noc dała się we znaki. No i jeszcze trzeba był do domu dojechać. Strasznie nie lubię prowadzić auta nocą a na dodatek Ksawery szalał i wiało bardzo mocno. Wróciłam koło północy a mój Mały Książę spał słodko w swoim łóżeczku. Oczywiście rozkopany, w poprzek łóżka, ze swoim Moniem w rączce i nóżką na szczebelkach.

3 komentarze:

  1. Ech... pamiętam pierwsze wyjścia bez Bąbla heheh Moja mama z nim zostawała i jak parę razy ostro powiedziała, że nic dziecku nie jest od tej pory nie dzwonię...Jak coś mama sama dzwoni. A z Mężowatym to na całe dnie zostawiam i mam spokój łaaaa Każda mama potrzebuje chwili bez dziecka! Fajnie, że impreza się udała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Mąż też sam z nim zostaje ale jednak do usypiania zawsze Mama była potrzebna. Chyba moje dziecko dorasta szybciej niż mi się wydaje :)

      Usuń
    2. Ależ zazdroszczę!! I postawa Pana Taty godna naśladowania :)

      Usuń