Będąc w ciąży wyobrażałam sobie jak to będzie kiedy mój synek się do mnie uśmiechnie, co będę wtedy czuła. Oczywiście rzeczywistość przerosła moje oczekiwania. Mój maluch świadomie się do mnie uśmiechnął gdy skończył dokładnie 4 tygodnie. Podobno to wcześnie bo z reguły dzieci uśmiechają się około 6 tygodnia. Było to niesamowite uczucie. Tradycyjnie robiłam "głupie minki ", żeby go rozbawić a on się uśmiechnął :) Jakaż to była radość. Oczywiście od razu zadzwoniłam do męża, żeby mu to opowiedzieć.
Zanim synek zaczął się świadomie uśmiechać, można było zauważyć na jego buźce tzw. uśmiech anielski. Robił to zawsze przez sen, chwilę po zaśnięciu. Taki uśmiech choć piękny to powstaje mimowolnie i nie jest tak naprawdę do nikogo adresowany, co nie zmienia faktu, że to też piękne przeżycie.
Jak już maluch zaczyna się uśmiechać nie tylko "niechcący" to szybko nie skończy. Uśmiechy są rozdawane wszystkim na około :) Później około czwartego miesiąca maluch zaczyna się śmiać całym sobą: macha rączkami, nóżkami i piszczy z zachwytu. Śmieje się na głos, zaczyna reagować na zaczepki gdy się do niego mówi. To jest czas kiedy bobas spontanicznie uśmiecha się do każdego, nawet do listonosza czy pani w sklepie. Od około siódmego miesiąca sytuacja się zmieniła. Nasz synek nadal jest wesolutki i w domu uśmiecha się na prawo i lewo ale widząc już obce osoby zachowuje niesamowitą powagę i obserwuje. Zaczyna się orientować, że nie każdy kto się pojawia w zasięgu jego wzroku to osoba bliska. Zanim odwzajemni uśmiech długo się przygląda i nie każdy już dostępuje tego "zaszczytu". Zdarzają się nawet sytuacje, kiedy na czyjś widok zaczyna marudzić. W domu zaś wśród bliskich nadal sprawdza się zabawa w "a kuku", nawet jak się przewróci i płacze to mówienie "a kuku" do lustra przynosi poprawę nastroju i piękny uśmiech pojawia się na jego maleńkiej buźce.
Nawet po nieprzespanej nocy jego uśmiech mnie powala i całe zmęczenie mija jak ręką odjął. Ostatnio każdy poranek to powitanie przez mojego synka stojącego już w łóżeczku z wielkim uśmiechem na twarzy. Szczerzy te swoje dwa ząbki cały dzień. Myślę, że dzięki dziecku i my rodzice staliśmy się bardziej weseli i pozytywniej nastawieni na świat. Warto od samego początku uśmiechać się do dziecka i to jak najczęściej. Ja często naśladowałam jego miny, powtarzałam wydawane przez niego dźwięki. Do dziś ma z tego niesamowitą radochę. Właściwie wszystko może rozbawić malucha: delikatne łaskotanie brzuszka czy malutkich stópek, dmuchanie w buźkę, mówienie rymowanek oczywiście czasem z przesadną interpretacją. Pamiętajcie drodzy rodzice: zawsze odpowiadajcie na uśmiech Waszego dziecka, nieważne jak bardzo jesteście zmęczeni czy zabiegani. Dla takiego dziecka to naprawdę ważne. Ma wtedy poczucie bezpieczeństwa i wie, że Mama i Tata zawsze są przy nim.
Ach wspomnienia same powracają jak to się czyta.
OdpowiedzUsuńMiło się to czyta:) Aż się normalnie nie mogę doczekać:)
OdpowiedzUsuń