piątek, 18 października 2013

Rodzicielstwo bliskości - nowy trend czy sposób na życie?

Rodzicielstwo bliskości to ostatnio bardzo modne hasło. W związku z tym, że ostatnio w całej Polsce obywał się tzw. tydzień bliskości, więc wybrałam się na parę warsztatów w tym temacie. Powiem szczerze, że w czasie ciąży nie słyszałam tego pojęcia. Twórcą i propagatorem tego sposobu wychowania jest amerykański pediatra dr Wiliam Sears. Zaleca on pełne "zestrojenie się" rodziców z dziećmi, by byli oni nieustannie otwarci na ich potrzeby i dostępni fizycznie i emocjonalnie non stop. I co się okazało po tych warsztatach? Według wszelkich statystyk nie jestem mamą rodzicielstwa bliskości. A dlaczego?


Po 1. mój poród nie odbył się w domu tylko w szpitalu i to na dodatek przez cesarskie cięcie. O zgrozo, co ze mnie za matka, że dałam się pokroić i zabrać mi maluszka po porodzie? Zwolennicy rodzicielstwa bliskości uważają, że przyjście na świat maluszka powinno się odbywać w jak najbardziej naturalny sposób, tak aby nic nie przeszkadzało w tworzeniu więzi miedzy mamą a dzieckiem. Czy coś przez to straciłam, że mojego malucha mogłam przytulić dopiero godzinę później? Nie sądzę. Moje dziecko było wtedy pod dobrą opieką. Opieką Taty. Tak, tak, w szpitalu, w którym rodziłam to nie położna opiekuje się po cesarce maluchem ale właśnie Tata. To on pierwszy przytulił Naszego synka a nie ja. Czy w związku z tym, nie jestem Mamą rodzicielstwa bliskości? Oczywiście, że jestem. Bo jestem dla niego kiedy tylko mogę być. On jest całym moim światem. I nic się w tej kwestii nie zmieni.

Po 2. nie chustuję dziecka tylko wożę w wózku. Mamy mocno utożsamiające się z ideą rodzicielstwa bliskości  noszą swoje dzieci w chustach wszędzie, po domu czy na spacerze, gotują czy sprzątają też z dzieckiem w chuście, twierdząc przy tym ,że mają więcej czasu dla siebie bo nie muszą dziecka usypiać a malec jest spokojniejszy. Nie zgadzam się z tym. Ja nie usypiam dziecka jakoś szczególnie. Kładę go po prostu do łóżeczka a jak widzę, że tego potrzebuje to biorę go na ręce, przytulam i śpiewam. Takie usypianie wcale nie trwa długo. Czy mam przez to mniej czasu dla siebie? Nie. Mam go tyle i potrzebuję. Jak uważam, że chcę więcej to maluch zostaje pod opieką Taty czy Babci a Mama wychodzi i ma czas dla siebie. Czy moje dziecko jej mniej szczęśliwe, że jeździ w wózku na spacer? Nie, wręcz przeciwnie. Synek uwielbia spacery. Jak tylko schodzimy po schodach i widzi swój wózek to już piszczy z radości.

Po 3. nie śpię z dzieckiem w łóżku a co gorsze nawet nie śpię z nim w jednym pokoju. Wszystkie Mamy na tych warsztatach były tym szczerze zdziwione. Nie krytykuję osób, które śpią z dzieckiem w jednym łóżku ale ja osobiście nie jestem tego zwolennikiem. Od początku wiedziałam, że mój synek będzie miał własne łóżeczko i własny pokój. Od powrotu ze szpitala do domu kładłam go w łóżeczku i tam zasypiał. Nie uważam się za złą matkę z tego powodu. Przesypia ładnie noce a jak mnie potrzebuje to po prostu zawoła. A ja zawsze jestem kiedy on tego potrzebuje.

Po 4. długie karmienie piersią a potem wolny wybór metodą BLW. Mój synek był karmiony piersią tylko 5,5 miesiąca. Nie mogłam karmić dłużej z powodów zdrowotnych i nie mam zamiaru się nikomu z tego tłumaczyć. Moje dziecko jest na mleku modyfikowanym i jest szczęśliwe. Na widok butelki z mlekiem piszczy z radości. Nie neguję długiego karmienia piersią, jak również nie neguję kobiet, które od początku  karmią mlekiem modyfikowanym. Żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo do własnych wyborów. Wiem, że mleko matki to najzdrowsze co może być dla dziecka. Też chciałam karmić jak długo się da. Ale życie czasem weryfikuje rzeczywistość i nasze wyobrażenia o macierzyństwie. Moje dziecko jest na razie karmione łyżeczką jedząc to co mu Mama lub Tata przygotuje. Czy w związku z tym jest mniej szczęśliwe, że nie może samo wybrać co chce zjeść? Ja uważam, że na wolne wybory to ono ma jeszcze czas. Gdy mu coś nie smakuje, to po prostu daję mu coś innego. Nie chcę aby moje dziecko w wieku 9 m-cy było już samodzielne. Ono naprawdę jeszcze nie raz w życiu będzie miało dość tej samodzielności i będzie chciało aby ktoś za nie wybrał.

Po 5. bycie z dzieckiem non stop. Chyba jestem wyrodną Matką bo zostawiam czasem dziecko pod opieką kogoś innego niż Mama i Tata. Tak, zostawiam dziecko aby wyjść gdzieś czasem z mężem tylko we dwoje. Tak, zostawiam dziecko by iść na plotki z przyjaciółką. Tak, zostawiam dziecko gdy idę na zakupy czy do kosmetyczki. I co? I nic. Moje dziecko żyje i ma się dobrze. I nawet nie płacze jak mnie nie ma. A dlaczego? Mój synek wie, że Mama wróci. Wie, że jak potrzebuje to Mama jest blisko, że przytuli i pocałuje jak się przewróci. Wie, że Mama przybiegnie w środku nocy jak mu się coś złego przyśni. Wie, że Mama po porostu go kocha i wie, że dla Mamy jest najważniejszy w życiu. A skąd to wie? Bo Mama mu to po prostu mówi, tak zwyczajnie i normalnie mu mówi. I on mimo, że malutki to rozumie. Bo dzieci są mądrzejsze niż Nam się wydaje.

Tym, którzy twierdzą, że taka osoba jak ja nie jest Matką rodzicielstwa bliskości, powiem jedno: rodzicielstwo bliskości jest dla wszystkich.. I dla tych, którzy mają cesarkę na żądanie. I dla tych, którzy dziecko wożą w wózku. I dla tych, których dziecko śpi samo w osobnym pokoju. I dla tych, którzy karmią mieszanką. I nawet dla tych, którzy cieszą się życiem i czasem je zostawią pod opieką babci. I nawet dla tych, którzy to wyżej wymienione robią. Rodzicielstwo bliskości jest dla Nas - Rodziców i dla Naszych dzieci. Każdy niech definiuje je na swój własny indywidualny sposób. Niech każdy słucha swojego wnętrza. Niech każdy wychowa dziecko tak, aby było ono szczęśliwym człowiekiem.

8 komentarzy:

  1. W BLW nie chodzi o to aby dziecko było samodzielne tylko aby miało wolny wybór.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie bardzo rozumiem jak dziecko może mieć wolny wybór w kwestii jedzenia. To my jako rodzice musimy mu pokazać odpowiednie nawyki żywieniowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze nie mam wyrobionych zwyczajów, ale mam plan który mam nadzieję uda mi się w mniejszym lub większym stopniu zrealizować i jest mu zdecydowanie bliżej do Twojego podejścia, niż do rodzicielstwa bliskości jakie zostało opisane na tych warsztatach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry plan to podstawa :) choć życie czasem go weryfikuje (tak jak w moim przypadku odnośnie karmienia piersią). Ważne aby nie robić nic na siłę.

      Usuń
  4. podpisuje sie pod tym calkowicie z wyjatkiem tego, ze w ogole nie karmilam piersia. Moje dziecko ma juz 1,5 roku i jest szczesliwe. Dla wlasnego spokoju zamontowalismy monitor oddechu ale nigdy mi nie przyszlo na mysl aby spac z dzieckiem w jednym pokoju

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mieliśmy monitor oddechu pożyczony na 4 m-ce. Na szczęście ani razu nic nie sygnalizował :) Rzeczywiście człowiek wtedy jakoś spokojniej śpi. Potem jak oddaliśmy ten monitor to przez tydzień co chwilę się budziłam i sprawdzałam czy mały oddycha. Ale potem sobie jakoś wytłumaczyłam, że jak nic złego się nie działo to będzie dobrze :)

      Usuń
  5. Coś o tym wszystkim słyszałam już, ale jeszcze nie mam wyrobionego zdania na ten temat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto sobie poczytać a potem sprawdzić co nam bardziej odpowiada. Najważniejsze aby nie negować kogoś innego, że robi coś inaczej. Każdy ma prawo do własnego wyboru. Pozdrawiam :)

      Usuń