wtorek, 29 października 2013

Czy dziecko Nas ogranicza?

W ostatnią sobotę byliśmy z moim szanownym małżonkiem i naszym małym bąbelkiem na imprezie u znajomych. Impreza to może za dużo powiedziane ale było to "kulturalne" :) spotkanie w większym gronie. Ostatni raz na takim spotkaniu byliśmy jak byłam w 7 miesiącu ciąży. Tak więc sporo czasu minęło od tamtej chwili. Co się zmieniło w naszych relacjach ze znajomymi?
Mam wrażenie, że macierzyństwo bardzo zredukowało liczbę osób, z którymi - jak to mówią dzieciaki - "kolegowaliśmy się". Wcześniej byliśmy dość aktywni towarzysko. Praktycznie co weekend gdzieś się wychodziło. Wiadomo, że po urodzeniu malucha człowiek nie ma czasu na takie przyjemności. Jeszcze jak nasz Młody był malutki to ludziska walili drzwiami i oknami aby go poznać. Aż to nagle nastąpiła cisza. Telefon przestał tak często dzwonić, facebook też zaczął milczeć. Miałam wrażenie, że świat o nas zapomniał. Na początku nawet mnie to cieszyło, że w końcu mamy spokój i wolny czas dla siebie. Później zaczęło mnie to troszkę wkurzać, bo niby dlaczego nikt o nas nie pamięta. I co się okazało na ostatnim spotkaniu? Większość znajomych (dodam, że 90% z nich nie ma jeszcze dzieci) stwierdziła, że cytuję "jak się ma dziecko to się nie chodzi już nigdzie tylko siedzi w domu". Jak mnie to strasznie zaszokowało. Bo niby co: jak jestem Matką to już mi nic się od życia nie należy? Mam tylko siedzieć w domu i patrzeć w cztery kąty? Oczywiście głośno zaprotestowałam.
Tak naprawdę mogę w dzisiejszych czasach mogę zabrać dziecko wszędzie ze sobą (nie mówię tu oczywiście o głośnych klubach czy tym podobnych). Ale na imprezę u znajomych dziecko mogę zabrać? Pewnie, że mogę. To dlaczego nikt nas nie zaprasza? Bo myśleli, że z dziećmi się nigdzie nie chodzi. Normalnie ręce opadają. Dzieci nie ograniczają tak bardzo jak się wszystkim wydaje. Jeśli człowiek się dobrze zorganizuje to ma czas na wszystko. Można posiedzieć w domu czytając książkę. Można oglądnąć film czy ulubiony serial. Można nawet ugotować wykwintny obiad. Można pójść na zakupy. Można nawet pójść na kawę z przyjaciółką. Można to robić oddając dziecko pod opiekę dziadków czy niani ale można to także zrobić z dzieckiem pod przysłowiową pachą. Bo dziecko nie ogranicza. Dziecko daje skrzydła i power jakiego człowiek w życiu sobie nie wyobrażał. Bo dziecko to jest najlepsze co może nam się przytrafić.

14 komentarzy:

  1. Ja nie rozumiem jak mozna dziecko ciagac wszedzie ze soba. Niestety jak rodzi sie dziecko to trzeba pozmieniac swoje zycie i zrezygnowac z przyjemnosci. Troche to twoje podejscie jest egoistyczne. Dziecko jest najwazniejsze a nie twoje przyjemnosci. Mozesz se isc na kawe z przyjaciolka ale dziecko zostaw w domu z ojcem, po co je targac po brudnych miejscach gdzie tyle bakterii. To samo z zakupami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja myślę, że zrozumieją ja będą mieć swoje dziecko :) Anonimowy szkoda, że się nie podpisałeś. Ja jestem mamą i nie uważam, że mam założyć przez to worek pokutnika i siedzieć w domu. Dziecko też można poznawać świat :) a bakterie są wszędzie nawet w Twoim domu jest to nieodzowny element egzystencji ;) i trzeba się na nie uodpornić, a nie trzymać dziecko pod kloszem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sie ma czysty dom to nie ma tyle bakteri.

      Usuń
    2. Perfekcyjna Pani Domu? :) Chciałabym zobaczyć ten Twój "czysty" dom bez bakterii.
      Mam propozycję: napisz mi na happyrodzice@gmail.com jak wg Ciebie wygląda czysty dom a ja to opublikuję jako przykład dla innych Mam.

      Usuń
    3. Inny Anonimowy :) Dom bez bakterii??? Z całym szacunkiem, ale to nie możliwe ;) i raczej śmieszne nawet ;) I jak to cyt."tyle bakterii"? tzn. ile? Nie ma pojęcia bezpieczna ilość bakterii ;) I zamiast tak sprzątać i myć ciągle ręce, to właśnie wyjdż gdzieś lepiej z dziećmi ;) bez urazy ;)

      Usuń
    4. Anonimowy udowodnione zostało naukowo ze w mieszkaniu znajduje sie najwiecej bakterii szczegolnie zima kiedy mieszkanie ogrzewamy i rzadko wietrzymy co robi bardzo malo osob . Wiec jesli ktos mi mowi ze ma czysto w mieszkaniu to mnie to smieszy bo czystosc to nie wszystko. Dwa ze bakterie sa wszedzie watpie zebys po kazdej czynnosci w domu zanim podejdziesz do dziecka myl/myla rece bo chyba musialabys stac nad umywalka 24 na dobe albo poprostu tylko i wylacznie zajmowac sie dzieckiem i nie robic nic w domu :) Trzy jest taka zasada ze im bardziej dziecko chronisz tym bardziej robisz mu krzywde to akurat dotyczy tych waszych "zarazkow" bo to odbije sie na dziecku pozniej alergie/choroby itd. Szczesliwi rodzice to szczesliwe dziecko nie uwazam ze po porodzie rodzice musza ograniczyc cos lub zmieniac swoje zycie dotyczy to zarowno zycia towarzyskiego jak i uprawiania sportow czy tez podrozy. Jedna wielka bzdura :)

      ALA

      Usuń
  3. Oczywiście, że dziecko jest najważniejsze ale to że mam dziecko nie oznacza, że przestałam być normalną kobietą. Nie mam zamiaru siedzieć w domu patrząc tylko jak ono rośnie bo pewnego razu za wiele wiele lat okaże się, że nie mam swojego życia tylko żyję życiem mojego dziecka. Dziecko musi mieć świadomość, że rodzice je kochają i musi wiedzieć, że może na nich liczyć w każdej chwili. Równocześnie też musi mieć swoje życie, swój własny świat, swoją indywidualność. A co do bakterii to wolę aby teraz nabrało odporności, niż ma pójść do żłobka i co chwilę chorować. Z resztą bakterie są wszędzie i nie da się przed nimi uciec.
    A Ty Anonimowy masz dzieci??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam. Pewnie ze dziecko ma miec swoj swiat ale my jako rodzice musimy ten swiat kontrolowac. Swiat jest niebezpieczny i nie mozna dzieci wszedzie zabierac. NIe mam zamiaru zyc zyciem moich dzieci ale dopoki nie beda samodzielne to nie mam potrzeby nigdzie chodzic z nimi. Zostaja w domu albo ze mna albo z tata.

      Usuń
    2. Oczywiście, że świat jest niebezpieczny. Idąc z dzieckiem na spacer możesz nie wrócić bo np. jakiś wariat samochodem potrąci. I co mam siedzieć w domu bo tu najbezpieczniej??? Bez sensu.
      A jaką masz radę dla samotnie wychowujących Mam, które nie mają Taty czy partnera pod ręką. Co one mają zrobić z dzieckiem jak chcą zakupy zrobić?? Zostawić samo czy umrzeć z głodu??????

      Usuń
  4. Proszę mnie nie mylić z poprzednim anonimowym :) Ja wychowuje dziecko sama, muszę syna zabierać wszędzie i nie sprawia mi to problemu. Nie rozumiem ludzi dla których z dniem narodzin dziecka życie sie kończy. Może dla niektórych prościej jest zamknąć dziecko w domu, bo po co je "targać" za sobą, ale ja bardzo lubię chodzić z synkiem wszędzie, zdarzało się, że musiałam Go nakarmić piersią na ławce w środku miasta i nie wstydzę się tego !!! A teraz kilka słów do poprzedniej anonimowej osoby: jak czytam Twoje komentarze to mnie krew zalewa! Powiem tylko tyle, moje dziecko jak zacznie biegać, będzie grac w piłkę na boisku pełnym tych strasznych bakterii, a Twoje pewnie dostanie czyściutkiego tableta, żeby siedziało cicho. Jak myślisz czyje będzie szczęśliwsze??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inny Anonimowy ;) popieram :) Mam dwoje dzieci, nasze życie jest inne niż życie bezdzietnych singli, ale absolutnie nie rezygnujemy np. z urlopu w ukochanych górach, bo np. może zejść lawina ;) dobieramy czas, miejsce i typ rozrywki właśnie uwzględniając dzieci, a nie dlatego, żeby zaspokoić swoje egocentryczne zachcianki ;) Robimy coś wspólnie i to jest najważniejsze. Ale gdy chcę iść pobiegać, to wiadomo, że nie targam w nosidełku dziewięciomiesięcznego dzieciaczka, tylko organizuję np. tatę, babcię, koleżankę... Wszystko w granicach zdrowego rozsądku ;) Posiadanie i wychowywanie dzieci to wspólne doświadczenia,a nie więzienie i czekanie, aż dorosną, żeby "się uwolnić"

      Usuń
    2. Dokładnie. Mając dziecko wcale nie trzeba rezygnować z większości rzeczy. Tylko czasem trzeba inaczej zorganizować czas. Ja staram się zabierać prawie wszędzie swojego malucha mimo, że babcie mieszkają blisko i chętnie się nim zajmą. Są oczywiście sytuacje kiedy dziecko trzeba zostawić pod ich opieką ale to są sporadyczne przypadki.

      Usuń
  5. To chyba zależy jakie to dziecko... Niektóre są tak impulsywne i głośne, że zabieranie ich na spotkania ze znajomymi (gdzie sami dorośli) odpada. Mama i tak będzie goniła za dzieckiem, a młode tylko uprzykrzy życie innym...
    Ale z tą rezygnacją i zamknięciem w domu to Twoi znajomi mnie zaskoczyli :) W wiele miejsc można dzieciaka zabrac i cieszyc się życiem... Chociaż ja wolę się nim cieszyć zostawiając Demolkę pod opieką Małża, czy pani Babci :P Zwłaszcza jak chcę się pocieszyć w chwili ciszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie też zaskoczyli :) ale jak będą mieli sami swoje dzieci to ciekawe czy się zamkną w czterech ścianach. Pewnie, że nie wszędzie się dzieci zabiera za sobą. Jak chcę być tylko sama to zostawiam Młodego z Tatą czy Babcią. Choć muszę przyznać, że mi ciężko go tak zostawiać. Lubię jak jest blisko :)

    OdpowiedzUsuń